sobota: 23.09.2023 imieniny: Bogusława, Liwiusza, Tekli   
eKartki:
ostatnio dodana
najpopularniejsza

Zasłyszane:
Najchwalebniejszą profesją na świecie jest zawód nauczyciela. Szkoda tylko, że tak mało ich mamy w szkołach.

Andrzej Majewski




O nas
Historia klubu
Było, nie minęło?
Ludzie
Kontakt
Aktualności
Nowości na stronie
Aerobik
Filmy
Galeria Pod śrubką
Koło modelarskie
SFOR
Szkółka szachowa
Teatr
Taniec
Wakacje ze śrubką
Warsztaty
Bajkowe Spotkania Teatralne
Festiwal Nauki i Sztuki
Cztery Pory Roku
Konkurs Modeli "śrubka"
Szachy w Galerii
Lasek
Konferencje Naukowe
Katowice Dzieciom
Ponad Granicami
Dzieci - dzieciom
Plener malarski
Inne
Twórcy
Biblioteka
Kawiarenka internetowa
Artykuły
Zaprosili nas
Kontr(a)wersje
Sporysz
Regionalia
Tam byliśmy
Prowincja
AKF NAKRĘTKA
Radio internetowe VIS
Kółko Cnót Wszelakich
Remont Klubu
eKartki









Po godzinach    Artykuły Artykuły
Alternatywa – pręgierz

W każdym działaniu polityków jest ich własny interes. Toteż w nieskończoność reformowanie sfery kultury w Żywcu ma kilka ukrytych celów. Oprócz powszechnego przekonania polityków o własnej doskonałości i konieczności świadczenia na rzecz „poddanych” swych pomysłów, cel jest zupełnie poza sferą bezpośrednich oddziaływań kulturalnych. Jest nim zaoszczędzenie kolejnych pieniędzy w celu przesunięcia ich na intratne interesy gospodarcze realizowane „dla dobra wyborców”. Również obiekty po likwidowanych placówkach sprzedawane w „przetargach publicznych” by kolejne pieniądze przeznaczone były na... Tak wyglądają ekonomiczne przesłanki tego procesu. Są również działania związane z wzorcami i symbolami.
To jednak nie jest ostatecznym i rzeczywistym celem działań żywieckich samorządowców. Szczegółnie ci, którzy budowali nową rzeczywistość żywiecką po przełomie 1989 roku mają zakodowany wzorzec samorządu oparty o zewnętrzny ogląd szwajcarskiego miasteczka Rapperswil. Właśnie w tym mieście samorządowcy żywieccy w czasie kolejnych wypraw zagranicznych po „złote runo samorządności”, odnaleźli ich zdaniem - „wzorzec kultury”. Jest nim jedyny obiekt kultury administrowany przez lokalny samorząd tego szwajcarskiego miasta, który nie wymaga szczególnych nakładów finansowych na jego funkcjonowanie a jeszcze przynosi zyski - historyczny, pręgierz miejski. Do takiego właśnie, jak mniemam, wzorca zmierza władza lokalna w Żywcu. Wszelkie dotychczasowe doświadczenia i przesłanki działań reformatorskich o tym mogą świadczyć.

Tylko dlaczego swe działania reformatorskie zmierzające do osiągnięcia kolejnego etapu oszczędności, rozpoczynają od sfery kultury? Wiadomym jest, że z gospodarką to już jest o wiele trudniej. A może nawet wielu z miejskich rajców nie zdaje sobie sprawy, że winni spełniać rolę służebną również wobec potrzeb intelektualnych lokalnego społeczeństwa – wobec swych wyborców.

Pamiętajcie państwo radni. Gdy przystąpicie do budowy miejskiego pręgierza, to następnym etapem jest próba generalna. Kto pójdzie na „pierwszy ogień”? Swoją aktywność twórczą w wyznaczonym przez sprawujących władzę zakresie, mieszkańcy miasta muszą gdzieś się twórczo zrealizować.

Wszelkie próby reformatorskie z jednej strony świadczą o niekompetencji reformatorów a z drugiej zaś o kompleksach i lękach nimi targających. To bardzo niebezpieczne zjawisko. Jest to działanie ładunku z opóźnionym zapłonem. Strzeżmy się takich reformatorów.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, o którym bardzo trudno rozmawiać, ale dający się zauważać w podtekście działań likwidatorskich. Bez konkurencji łatwiej manipulować społecznością i nie ma problemu z dokonywaniem wyborów.

Unifikacja potrzeb kulturalnych to początek społecznego zrównania w dół osobowości mieszkańców miasta. Wielu zapenwne nie odczuje jakichkolwiek zmian we własnym otoczeniu. Życie toczyć się będzie tak jak dotychczas. Bierni, mierni ale wierni mieszkańcy jak przed laty spełniać będą swe obywatelskie powinności i jak przed laty będzie się im jakoś żyło. Przecież to nic trudnego. A tak na dobrą sprawę już wcześniej przećwiczone. Czego więc złościć się na jakieś wydumane utrudnienia. Ano tak właśnie reaguje społeczność nazwana przez ks. prof. Józefa Tischnera – „homo sowieticus” . I długi czas nam minie – jak powiedział ksiądz profesor – kiedy zmieni się nasza mentalność i poczucie godności każdego człowieka. Poczucie godności zagwarantowane prawami wolności określonymi własnym, świadomym samoograniczeniem określonym przestrzeganym systemem wartości. Ale to już zakres na który zabiegany mieszkaniec Żywca nie ma przysłowiowego czasu. Co nam tam jakieś rozważania, rozmowa czy dialog. To zwykłe marnowanie czasu. Teraz czas na nową wartość jaką jest pieniądz, zasobność portfela. Nie czas na refleksję czy zastanowienie się, czy jest nam, ludziom potrzebna kultura. Zgodnie z założeniami ideowymi nowego „bożka” - pieniądza, wszystko można kupić w globalnym świecie. Warto jednak na chwilę przystanąć i zadumać się nad dylematem, czy można kupić wizerunek człowieka. W telewizji – tak. A w godnym życiu – na pewno nie. Tylko czy można w to uwierzyć człowiekowi, który o godności nie rozważa wcale ?

Do odkrycia tej prawdy potrzebny jest jednak głęboki humanistyczny wzór prawego człowieka. I w tym celu powołujemy się często na kulturalny dorobek człowieka, na jego system wartości. To drażni, gdyż rodzi dylemat: być czy mieć?

Włodzimierz Zwierzyna


<<  <  21/144  >  >>

  ostatnia aktualizacja: 22.05.2023 21:13:57 Copyright ©2003-2006 Stowarzyszenie Kulturalne "prowincja"