piątek: 22.09.2023 imieniny: Maury, Milany, Tomasza   
eKartki:
ostatnio dodana
najpopularniejsza

Zasłyszane:
Najchwalebniejszą profesją na świecie jest zawód nauczyciela. Szkoda tylko, że tak mało ich mamy w szkołach.

Andrzej Majewski




O nas
Historia klubu
Było, nie minęło?
Ludzie
Kontakt
Aktualności
Nowości na stronie
Aerobik
Filmy
Galeria Pod śrubką
Koło modelarskie
SFOR
Szkółka szachowa
Teatr
Taniec
Wakacje ze śrubką
Warsztaty
Bajkowe Spotkania Teatralne
Festiwal Nauki i Sztuki
Cztery Pory Roku
Konkurs Modeli "śrubka"
Szachy w Galerii
Lasek
Konferencje Naukowe
Katowice Dzieciom
Ponad Granicami
Dzieci - dzieciom
Plener malarski
Inne
Twórcy
Biblioteka
Kawiarenka internetowa
Artykuły
Zaprosili nas
Kontr(a)wersje
Sporysz
Regionalia
Tam byliśmy
Prowincja
AKF NAKRĘTKA
Radio internetowe VIS
Kółko Cnót Wszelakich
Remont Klubu
eKartki









Po godzinach    Artykuły Artykuły
Mocne uderzenie
Siła władzy

Nie jest to tekst o zespołach big-bitowych, nazywanych tak ówczesnych grupach rockowych. Będzie to wspomnienie „słusznej interwencji władzy”. Lato, przeddzień święta państwowego nazwanego „22 lipcem”. A w Fabryce Śrub wielkie uroczystości. Jubileusz 140 lecia funkcjonowania zakładu. To zacny jubileusz i okazja do niebywałej fety. I tak też się stało. Oddawana do eksploatacji hala produkcji wkrętów do drewna z podróbkami włoskich automatów do produkcji tychże wkrętów. Nie wszystkie maszyny „ na chodzie”. Na razie nie jest to ważne. Grunt to słuszny pejzaż produkcyjny. Na hali ustawione podium. Na nim przywieziony wywrotką fortepian na którym akompaniator w czasie tzw. „części artystycznej” podgrywał usiłującym śpiewać artystom z operetki. Szefem grupy artystów był Zdzisław W. , dobry znajomym jednego z dyrektorów firmy Franciszka G.
Tak po koleżeńsku stworzono niezwykły koncert w otoczeniu maszyn do produkcji śrub i zwałów prętów stali. Zapach tej przedziwnej artystycznej prezentacji przypominał wyróżnionym w czasie uroczystej akademii o ich miejscu przy maszynie. Po przemówieniach wyróżniono różnych, godnych wyróżnienia, zdaniem ówczesnej władzy, odznaczeniami, medalami, dyplomami i kwiatami – czerwonymi goździkami. Dla zgromadzonych w hali pracowników trwał koncert. Jeszcze kilka dni po jubileuszu wspomniany fortepian stał na podium. W dniu pracy na hali panował hałas zbliżony do 120 decybeli, a niektórzy ambitni i muzykalni operatorzy tłoczni próbowali swych sił pianistycznych. No cóż, ekspetyment ten przyniósł kompletną ruinę rego instrumentu. Ale na wszelki wypadek stoi on na scenie Klubu, gdyż ciągle brakuje środków na jego rekonstrukcję. A jest to instrument zabytkowy. Tylko komu na nim może zależeć?
Najważniejsze sceny tej uroczystości miały rozegrać się w godzinach nocnych, w Klubie i jego otoczeniu. Jak przystało na solidną uroczystość dla ludu pracy zafundowano w sali widowiskowej Klubu zabawę ludową. Nagrodzeni, ci z pierwszych szeregów wyznaczyli sobie restaurację Parkową w Rajczy. Lud miał zapijać się w Klubie. I tak też się stało. Nie pomogły próby zwrócenia uwagi zgromadzonych na dalszy ciąg prezentacji artystów operetkowych. Na młodych tancerzy zespołu regionalnego „Gronie” z zaprzyjaźnionej papierni posypał się grad szklanek. W ten sposób zapewne, wrażliwi na sztukę zabawiający się biesiadnicy wyrażali swoje wzruszenia artystyczne. Impreza trwała do wczesnych godzin dnia następnego. Odpowiedzialny za jej przebieg kierownik działu socjalnego fabryki już dawno pochrapywał sobie, upojony wszędzie przelewającym się alkoholem,  pod jednym ze stolików. Około godziny 2 po północy co bardziej krewcy uczestnicy przystąpili do realizacji kolejnej formy wymiany poglądów przy użyciu pięści, krzeseł czy kufli. Wzywana  telefonicznie z komendy powiatowej, milicja nie reagowała. Według uzgodnień na miejscu miały dyżurować dwa patrole funkcjonariuszy. Sięgając wokół wzrokiem, nie zauważaliśmy żadnego szaro-niebieskiego munduru. Przyczyne tej absencji wyjaśniła się kilka dni później. Funkcjonariusze ci zmęczeni dużą intensywnością współbiesiadowania poddali się terapii przywracającej ich do stanu przypominającego trzeźwość. Mówiąc wprost, moczyli się w przepływającej za klubem młynówce. Po wezwani posiłków z miasta, natychmiast odnaleźli się brakujący funkcjonariusze. Zaczęli działanie pałując wokół kogo się dało. Bardziej trzeźwych doprowadzano do porządku gazem. Groziło linczem. Wezwaliśmy telefonicznie oficera dyżurnego z komendy wojewódzkiej milicji w Klrakowie. Po uzyskaniu połączenia, wyjaśnieniu powodów naszej cywilnej interwencji, po raz pierwszy w życiu i na razie ostatni, ujrzałem milicjanta (mundurowego) stojącego w pozycji „baczność” meldując do telefonu służbowy (milicyjny) ogląd sytuacji. Jak wynikało z dalszego przebiegu zdarzeń milicjant ten w randze sierżanta pełniąc rolę dowódcy tych patroli został zmuszony przez oficera dyżurnego do przeproszenia nas za tę interwencję. Dziwnym też było usłyszeć z jego ust słowo przepraszam. Tych pobitych i potraktowanych gazem już nie przeprosił. Przystąpiliśmy do zabezpieczenia pobojowiska i zamykania obiektu. Na zewnątrz, w pobliżu młynówki biesiadowali zdegustowani milicjanci i jak mniemam ich przyjaciele, ormowcy – pracownicy fabryki. Nie spodziewali się jednego. Nie przypuszczali, że tenże oficer dyżurny z Krakowa wyśle do Żywca swój patrol, by sprawdzić stan faktyczny. Nad ranem patrol z Krakowa zastał biesiadujące towarzystwo. Po kilku dniach dowiedziałem się, że milicja zajęła się „swoimi”. O prawdzie tych dni dowiedziałem się dopiero po roku 1990. Władze fabryki natychmiast publicznie stwierdziły, że w najbliższy poniedziałek z hukiem zostanę wyrzucony z pracy. Grzecznie więc w ów poniedziałek zgłosiłem się do działu kadr fabryki śrub. Zostałem zaskoczony uprzejmością pani kadrowej i jej propozycją wypicia kawy miast otrzymania „papierów” i wyrzucenia z pracy. Jak się później dowiedziałem zwolniono z pracy dzielnicowego - milicjanta. To nie mieściło się nam w głowie. Po latach dowiedziałem się o przyczynach zmiany w traktowaniu mnie przez władzę śrubiarni. Ale to już przy innej okazji. Również pomijam wiele szczegółów towarzyszących tym wydarzeniom. Byłoby to dla współczesnych jeszcze bardziej niezrozumiałe.

Wlodzimierz Zwierzyna


<<  <  86/144  >  >>

  ostatnia aktualizacja: 22.05.2023 21:13:57 Copyright ©2003-2006 Stowarzyszenie Kulturalne "prowincja"