Być może to, co napiszę będzie zbyt oczywiste dla czytającego. Ale nie muszę nikogo przekonywać, że to, co jest oczywistym, znanym na co dzień, jest tak naprawdę trudnym do zidentyfikowania i opisywania. W tym przypadku chciałbym uświadomić Państwu, już wręcz destrukcyjne społecznie zjawisko towarzyszące społecznej sferze kultury.
Z jednej strony mocodawcy, lokalny samorząd wręcz żąda oferty powszechnej zabawy i rozrywki. A więc tego, co winno być przypisane sferze komercyjnej rozrywki, czyli oferty w całości pokrywanej ze środków uczestników (bilety wstępu) czy reklamodawców. Na pewno bez jakichkolwiek przejawów sponsoringu. Powszechna rozrywka i zabawa za nasze prywatne środki. Natomiast środki pochodzące z naszych podatków, czyli środki budżetowe winny być skierowane w sferę edukacji kulturalnej i promocji kultury i sztuki z „wyższych półek”. Nie mogę zgodzić się ze sformułowaniem, że po to by uczestniczyć w życiu kulturalnym wyższego rzędu, to trzeba wybierać się do dużych centrów kultury, np. do Krakowa. Dla wielu, szczególnie młodych mieszkańców Żywca i Żywiecczyzny wyprawa kulturalna nawet do nieodległego Bielska wiąże się ze sporym uszczupleniem własnego budżetu. Przecież podatnikami, a więc składkowiczami lokalnego budżetu, nie są wyłącznie ludzie zamożni, których potencjalnie stać na takie wyprawy. Na podatki składają się przeciętni pracownicy z miasta i okolic. I to im ofertę przygotowaną przez profesjonalistów składać winny samorządowe placówki kultury. Jak wiemy, najwartościowszym sposobem uczestnictwa w kulturze, jest percepcja dzieł sztuki w warunkach wręcz pozwalających na kontakt bezpośredni z twórcą i jego dziełem, czyli w małych, kameralnych grupach odbiorców. Wszelkie, duże grupy uczestników działań kulturowych w środowiskach nieprzygotowanych (a nasze środowisko takim jest) do intensywnego, aktywnego kontaktu ze sztuką powoduje zakłócanie percepcji oferowanego dzieła. Kolejnym, niezrozumiałym działaniem lokalnych kreatorów kultury jest wykorzystywanie środków budżetowych zapisywanych w rozdziale – „kultura”, na działania powszechnie znane jako promocja regionu. Wszelkie masowe imprezy folklorystyczne w swych założeniach mają promocję regionu. A w tym zakresie swoją aktywność finansową powinny wykazywać wszelkiego rodzaju podmioty gospodarcze funkcjonujące w sektorze „turystyka i wypoczynek”. Tak więc, dzięki powszechnemu wspieraniu z lokalnych budżetów samorządu, dość powszechnemu sponsoringowi lokalnych firm wcale niezwiązanych z turystyką, w sposób zakamuflowany jesteśmy świadkami i uczestnikami sponsoringu nieźle finansowo funkcjonującego sektora „turystycznego”. Oczywiście i te imprezy służą rozrywce i całości winny być finansowane ze środków pozabudżetowych. Natomiast środki budżetowe przeznaczone rzeczywiście na kulturę winny być kierowane na powszechną edukację kulturalną dzieci i młodzieży. Również dorośli mieszkańcy winni korzystać z oferty edukacji kulturalnej. Nie byłbym sobą, gdybym nie wniósł uwag do samego procesu edukacji kulturalnej. W programie szkolnym występuje przedmiot „kultura” w ramach, którego dzieci i młodzież mają być zapoznane w ogólnych zarysach tej problematyki. Szkoła współczesna w znanych mi przykładach w dominującej przewadze nie stwarza warunków do realizacji edukacji kulturalnej. W sferze kultury wszelkie procesy twórcze, a więc i edukacyjne, muszą być spełniane w poczuciu pełnej wolności (nie anarchii) twórczej. To nie tylko spełnianie oczekiwań edukacyjnych potencjalnych uczestników, ale i atmosfera towarzysząca temu procesowi stanowi warunek prawidłowo przebiegającego procesu.
Największym problemem współcześnie realizowanych zadań edukacyjnych jest klienckie traktowanie tych działań zarówno przez rodziców, często nieświadomych dziecięcych czy młodzieżowych uczestników. Smutnym zjawiskiem obserwowanym przeze mnie jest uleganie przez instruktorów, a więc potencjalnych animatorów życia kulturalnego syndromowi płatnego sprzedawcy wiedzy czy umiejętności. Ten mechanizm jest coraz powszechniejszy i w dłuższym horyzoncie czasowym zniszczy zupełnie ostatnie przejawy dialogu społecznego. Nie nauczy rozmowy, dialogu dzieci i młodzieży. Dialog zastępowany jest dominacją pieniądza, agresji i pogardy.
„Życie kulturalne mocno związane jest z życiem duchowym człowieka. Kultura jest wyrazem i właściwością człowieczeństwa. W przeszłości, podając definicję człowieka odwoływano się do inteligencji, do wolności lub do języka. Jednakże odwołując się do kultury, można sformułować definicję nie mniej precyzyjną. Kultura charakteryzuje człowieka i wyodrębnia go spośród wszystkich istot, które nie posiadają kultury i nie są jej twórcami, ale co najwyżej biernymi odbiorcami działań kulturalnych człowieka. Człowiek tworzy kulturę i przez nią tworzy siebie. Tworzy siebie wewnętrznym wysiłkiem ducha: myśli, woli i serca. Równocześnie tworzy kulturę we wspólnocie z innymi. Kultura jest wyrazem międzyludzkiej komunikacji i współmyślenia, i współdziałania ludzi. Powstaje ona w służbie wspólnego dobra i staje się podstawowym dobrem ludzkich wspólnot" 1). 1) Jan Paweł II, Do młodzieży, Przemówienie w Gnieźnie, w: Jan Paweł II, Nauczanie społeczne. Pielgrzymka do Polski 1979, dz. Cyt., s.40
|