Twórcze rozwinięcie znanej myśli Lenina, iż w idealnym społeczeństwie socjalistycznym nawet kucharka może sprawować władzę skłoniły mnie do poświęcenia uwagi problemowi zarządzania kulturą. Wielokrotnie potykam się o postawy i relacje osób, nie koniecznie merytorycznie przygotowanych do wyrażania swych opinii czy sądów o tak wrażliwej materii jaką jest kultura samorządowa. Przemyślenia te dedykuję "sprawującym rząd dusz" w żywieckie kulturze. Efektem tak prezentowanych aktywności intelektualnych jest postępująca degradacja intelektualna mieszkańców Żywca. W tych działaniach widzę też finał. To poziom średniowiecznego modelu sprawowania władzy. Tak naprawdę to już tam jesteśmy.
Z "najlepszym z ustrojów" pożegnaliśmy się już dosyć dawno temu, a jednak całkiem niedawno po sejmowych korytarzach na Wiejskiej paradowały dumne posłanki jednej z rządzących partii, które nawet nie zbliżyły się do poziomu kucharki dyplomowanej. Z czego mogłoby wynikać, iż myśl Lenina jest naprawdę wieczna, co niechaj będzie przestrogą dla naszej elity politycznej. Przewodnia dla liberalnego typu gospodarowania idea wolnego rynku znalazła w krajach postsocjalistycznych najbardziej żarliwych wyznawców, a jego zwodnicza ułuda jest szczególnie widoczna. Model ten oznacza w praktyce ułatwienia podatkowe dla przedsiębiorstw i najbogatszych podatników, prywatyzację sektora publicznego w gospodarce, czyli ograniczanie działalności państwa w tej sferze, idealizację wolnego rynku. Sprzyja to dochodowemu rozwarstwieniu społeczeństwa. Model reński (Niemcy, Austria, Szwajcaria, Benelux i Skandynawia) stanowi całkowicie odmienną koncepcję organizacji gospodarczej, w którą wbudowane zostały różne formy wyrównywania społecznych nierówności. Interes zbiorowy wyraźnie nad indywidualnym, a polityka społeczna skierowana jest na pomoc słabszym. Co ciekawe, model reński, mimo tego samego kręgu kulturowego, nie ma wielu zwolenników wśród teoretyków polskiej ekonomii, biznesmenów czy polityków różnorakiego autoramentu, inaczej niż wśród przeciętnych obywateli. Mimo politycznych deklaracji o budowie społecznej gospodarki rynkowej zapisanej w konstytucji RP, w wielu rozwiązaniach w kulturze zdajemy zbliżać się do zasad wolnego rynku. Każda kucharka powinna się nauczyć rządzić państwem - twierdził niejaki Lenin. Miał o tyle rację, że w komunizmie kucharki rządziły, ale nie zawsze zdawały sobie sprawę z tego, kim są. W demokracji kucharka też może rządzić - jeśli zostanie wybrana. Ale demokracja ma tę przewagę nad komunizmem, że każdej następnej kucharce będzie trudniej się znaleźć w kręgu władzy, aż w końcu, nawet gdy ją zdobędzie, nie będzie już kucharką, bo nauczy się rządzić. "Kultura nasza - stwierdził w "Wiadomościach Literackich" K. Radek - jest kulturą marksowską". Marksizm ma wiele pogardy dla kultury umysłowej. Już samo pojęcie pracy, zacieśnione do pracy fizycznej, musi stwarzać nastroje niechętne dla pracy umysłowej. Stąd też opinia np. sprzątaczek ( nie uwłaczając zawodowi ciężko pracującej sprzątaczki) o prowadzonej działalności społeczno - kulturalnej jest bardziej wiarygodna, niż diagnozy merytorycznie przygotowanych pracowników. W obecnym czasie mamy w tym zakresie dość charakterystyczny postęp - możesz rządzić, jeśli ładnie wyglądasz i masz gadane. Nic o poglądach, programie. Oto dożyliśmy czasów, gdy do rządzenia nami szykują się nie Ci, którzy mają coś (choćby werbalnie) do zaoferowania, ale po prostu Ci, których natura uszczęśliwiła ładnym wyglądem. Polityka to już oficjalnie sposób na dorobienie się. Nieodżałowany towarzysz Lenin nauczał: "I kucharka może rządzić". W sferze kultury, gdyby zaś żył w dzisiejszych czasach, dopowiedziałby z pewnością: "A kołek z płotu może zostać krytykiem filmowym". I miałby rację. Dzisiaj, jak w piosence, śpiewać każdy może.(www.cinema-magazyn.pl Krzysztof Lipka-Chudzik) „Wszyscy, którzy dochodzą do wielkiego bogactwa i wielkiej władzy, osiągają sukces dzięki gwałtowi i oszustwu. Kto rezygnuje z nich z braku rozsądku i głupoty, wlecze się za innymi w biedzie i niewoli. Wierni słudzy zawsze zostają sługami uczciwi zawsze trwają w niedostatku; tylko zdrajcy i desperaci rwą łańcuchy. Tylko rabusie i oszuści odbijają się od dna nędzy. Stąd nasuwa się uwaga, że słaby nigdy nie ma racji."( Machiavelli) Wielkie zdziwienie wykazują lokalni politycy czy dziennikarze wobec przejawów zdziczenia obyczajów mieszkańców miasta. Zachowują się jakby naprawdę zamieszkiwali bardzo ułożone i wyidealizowane miasteczko. Nic bardziej zgubnego. Z czego wynika taki rozziew pomiędzy idealnym obrazem a rzeczywistością. Najczęściej przedstawiciele władzy, ludzie stojący na świeczniku lokalnych struktur władzy, bądź dziennikarze karmiący nas wizją tychże decydentów nie dostrzegają, bądź nie chcą dostrzegać szarej prozy dnia codziennego. Wygodniej przecież kreować obraz świata wymyślony, będący w dużym stopniu światem ich marzeń czy tęsknot. I dobrze, że mają takie marzenia. Tylko w tym wszystkim więcej jest medialnej projekcji rzeczywistości niż prawdziwego obrazu tego, co nas otacza. I nadchodzi czas, że trzeba nacisnąć przycisk wyłącznika projekcji marzeń i złudzeń. Wtedy okazuje się, że wokół nas trawniki i chodniki upstrzone są psimi odchodami, a kino przypomina krajobraz po bitwie na popcorn. Skąd się biorą takie zjawiska? Z jednej strony pryska wyidealizowany obraz świata, z drugiej zaś musimy uświadomić sobie, że nasze szczere chęci jeszcze nigdy nie stały się siłą sprawczą przemian osobowościowych człowieka. A może wizja rządzenia w wykonaniu leninowskiej kucharki odbija się czkawką niekompetencji. Tym groźniejszej, ze kreowanej w sferze edukacji, wychowania i kultury. Kolejny przykład chichotu historii zza zakurzonych dekoracji siermiężnej rzeczywistości.
|